czwartek, 26 lipca 2012

13. Mogłam usłyszeć, jak moje serce zaczyna bić szybciej.


            Powoli wszystko, z czym zdołałam się zmierzyć, wracało do mnie ze zdwojoną siłą. Kłótnie z mamą i bratem narastały, w szkole było coraz gorzej, a Nicholas nie odzywał się do mnie słowem, i naprawdę nie wiedziałam dlaczego.
            Od kilku dni z powrotem siedziałam zamknięta w swoim pokoju. Wychodziłam tylko do szkoły, bo do końca roku zostało już tylko kilkanaście dni. Ale to dobrze, bynajmniej jeden problem odejdzie. Ostatnio zaczęłam spędzać niektóre przerwy z Brendą, co wywołało niemały szok w naszej szkole, ale obie się nim nie przejmowałyśmy. Było dobrze, tak jak było. Brenda jest miłą i dobrą dziewczyną, która staje się mi bliższa z każdym dniem i zdecydowanie jest to jedyny pozytyw całej tej sytuacji.
            Ktoś zapukał do drzwi co sprawiło, że podniosłam się podekscytowana, z myślą, że to Nicholas, jednak tam spotkało mnie nie małe zaskoczenie.
- Brenda? - Zapytałam zdziwiona jej przyjściem.
- Cześć. - Uśmiechnęła się szeroko.
- Dzięki tato. - Mruknęłam do niego i zamknęłam mu drzwi przed nosem. Było mi wstyd, że jedyna osoba, która chciała się do mnie odzywać, musiała przebywać teraz w moim pokoju, tym szarym i zapuszczonym pomieszczeniu.
- Nie gniewaj się, sama wtargnęłam ci do domu. - Roześmiała się i opadła na moje łóżko, jak gdyby nigdy nic. Byłam zadowolona, że Brenda jest swoistym lekkoduchem i zapewne nie przejęła się brudem panującym w pokoju. Jednak ja czułam, że w środku palę się ze wstydu.
- Nie, przecież nic się nie stało. - Zaprzeczyłam szybko i usiadłam na krześle na przeciwko łóżka. - A więc, co tu robisz? - Zapytałam z udawaną lekkością, minęło już sporo czasu od kiedy ktoś ostatnio mnie odwiedzał.
- Przyszłam sprawdzić, czy wszystko z tobą w porządku, wiesz, nie byłaś w szkole i... Martwiłam się trochę. - Wytłumaczyła, podpierając się na łokciach.
- To miłe. - Przesłałam jej, tym razem, szczery uśmiech. - Chcesz coś do picia? - Zapytałam, na co skinęła lekko głową i obie zeszłyśmy na dół. Nie chciałam, żeby była zmuszona dłużej siedzieć w tym pokoju.
            Usiadłyśmy na przeciwko siebie w kuchni. Nie bałam się, że w domu wybuchnie kolejna kłótnia, bo mama wyszła z Jasonem i Joe, więc zostałam tylko ja, tata, Kevin i Nick. Podałam Brendzie szklankę soku i uśmiechnęłam się, miło było usiąść z kimś w spokoju i po prostu sobie pomilczeć.
            Słyszałam jak ktoś schodzi po schodach i z nadzieją, że to Nick, podniosłam głowę. Tak bardzo tęskniłam już za nim, że nie mogłam opanować moich myśli, kiedy wciąż wokół niego krążyły. Nie mogłam nic na to poradzić, że Nicholas Jonas stawał się coraz bliższy memu sercu.
- Cześć, Mile... - Urwał Kevin wchodząc do kuchni i zawiesił swój wzrok na mojej towarzyszce. Naraz zrobił się czerwony i odchrząknął, wodząc wzrokiem po długich i opalonych nogach panny Song. Uśmiechnęłam się i pokręciłam głową. Byłam zmieszana, nie wiedziałam, czy powinnam wyjść i dać im sie poznać, czy zostać i się do tego przyczynić. Z drugiej strony zrobiło mi się dość... Smutno, widząc jak nieznajomy jej chłopak patrzy na nią jakby była jego pierwszą w życiu miłością. Tylko Liam tak na mnie patrzył.
            Nim się zorientowałam, po moich policzkach popłynęły pierwsze łzy. Nie chcąc im przeszkadzać, pobiegłam na górę i zamknęłam się w pokoju. Ułożyłam twarz w poduszce i krzyknęłam w nią z powodu rozrywającego bólu w sercu. Co zrobiłam źle, że teraz nawet Nicholas mnie zostawił?
            Drzwi skrzypnęły i do środka weszła Brenda i Kevin. Brunetka spojrzała na niego i Jonas opuścił pomieszczenie, a ona usiadła na łóżku obok mnie.
- Co się stało, słonko? - Zapytała głaszcząc mnie po włosach. Odruchowo przytuliłam się do niej i pozwoliłam łzom łagodnie spływać. Nigdy nie było mi łatwo, ale nie sądziłam, że moje życie będzie aż tak trudne.
- Nie daję już rady, Brenda. Brakuje mi ich, a teraz jeszcze brakuje mi Nicka, choć siedzi w pokoju na przeciwko mnie. Ale nie mam odwagi, żeby do niego zajrzeć. Boję się, że na mnie nakrzyczy, że mu w czymś przerwę, sama nie wiem. Brakuje mi miłości, chcę, żeby znowu ktoś patrzył na mnie tak jak Kevin spojrzał na ciebie w kuchni, tak jak Liam patrzył na mnie. Kompletnie sobie z tym nie radzę i nie wiem co dalej.
- Ale ja wiem. - Pogłaskała mnie po policzku. - Pójdziesz do łazienki i doprowadzisz się do porządku, a potem pójdziemy na zakupy, bo one poprawiają humor każdej dziewczynie. I nie kupimy absolutnie nic czarnego, uwierz mi, to nie jest twój kolor. Ubierzesz się pięknie i Nick przyleci w mgnieniu oka, zobaczysz. - Uśmiechnęła się dodając mi tym otuchy. To prawda, Brenda zawsze wyglądała pięknie. Kolorowe sukienki do kolana, szorty, jaskrawe koszulki, to było coś czego moja szafa potrzebowała, i ja też. Może gdy w końcu będę wyglądać normalnie to Nick znowu zwróci na mnie uwagę?

            Buszując między półkami, mój humor ulegał zmianie. Widziałam rzeczy, które już dawno mi się podobały, ale nie byłam na tyle odważna, żeby je kupować. W końcu nosiłam żałobę, której już zdecydowanie wystarczy. Śmiałam się i wraz z Brendą biegałam od sklepu do sklepu. Co z tego, że połowa szkoły widziała nas razem, ja czułam, że zaskarbiam sobie nową przyjaciółkę i było mi z tym wspaniale.
            Czasem moje myśli kręciły się wokół Jego postaci, ale panna Song skutecznie je rozpraszała, co było mi na rękę. Dzisiaj nie chciałam się już martwić, ani nigdy więcej. Chciałam żyć normalnie, jak zwykła nastolatka, której jedynym problemem jest trója na świadectwie. Tak bardzo bym chciała, żeby tak było...
- Brenda, masz może plany na weekend? - Zapytałam, mając w głowie świetny plan, do którego realizacji potrzebowałam kilku osób.
- Nie, a czemu?
- Może... Chciałabyś mi pomóc w remoncie? Chciałabym jakoś urządzić swój pokój. - Wyznałam zmieszana. Może nie powinnam jej o to prosić?
- Jasne! Bardzo chętnie, może zapytasz też o to Kevina? Jestem pewna, że nam pomoże. - Uśmiechnęła się, rumieniąc delikatnie.
- Wpadł ci w oko? - Zapytałam prosto z mostu, kładąc torby z zakupami na krześle obok siebie.
- Ale tylko trochę! - Broniła się, na co obie wybuchnełyśmy śmiechem.

            Do domu wróciłam późnym wieczorem. Wszystkie światła były pogaszone, oprócz tych w pokoju Nicholasa. Bezszelestnie pokonałam stopnie i weszłam do pokoju. To był zdecydowanie zadowolona. Kupiłam sobie piękne sukienki, koszulki, spodnie, paski i wydałam na to chyba całe oszczędności, ale nie żałowałam tego. Wiedziałam, że od czegoś trzeba zacząć i padło na wygląd zewnętrzny.
            Wyszłam z pokoju i po cichu kierowałam się do łazienki, kiedy przed sobą na potkałam jego. Nicholas stał wpatrując się we mnie intensywnie. Rozchyliłam lekko usta i mogłam usłyszeć, jak moje serce zaczyna bić szybciej. Przejechałam po nim wzrokiem i poczułam się dziwnie, widząc, że na sobie ma tylko spodenki, a światło opada delikatnie na jego torsie. Zaraz jego ramiona owinęły się na moich plecach i przyciągnął mnie bliżej siebie. Przejechał opuszkami palców po moim policzku, aż w końcu wzrok zatrzymał na moich oczach. Nim zdążyłam się odezwać, jego usta stykały się już z moimi. Nigdy nie czułam czegoś tak delikatnego jak jego wargi. Zarzuciłam ręce na jego kark i przywarłam do niego całym ciałem. Coś poruszało się w moim żołądku, zupełnie jakbym była zakochana, bo może byłam...?
            Zaraz nastąpiło szarpnięcie i coś brutalnie odepchnęło mnie od Nicholasa. Rozejrzałam się, ale wokół nas nie było nikogo innego. Jednak byłam pewna, że ani ja, ani on tego nie zrobił.
            Kiedy odwróciłam głowę, na korytarzu byłam już sama.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Posty