wtorek, 31 lipca 2012

15. Jesteś coraz bliżej chmur.


                Teraz byłam pewna, że szczęście na nowo stanęło na mojej drodze. Nick był wspaniałym chłopakiem i dbał o mnie jak tylko mógł. Odprowadzał mnie do szkoły, robił mi śniadanie, dbał o to, żebym dobrze się odżywiała, a gdy padał deszcz, oddawał mi swoją bluzę. Trzymał moją dłoń, kiedy czułam w swoim sercu chwilowe podłamanie. Całował moje usta na pożegnanie i punktualnie o 14 stał pod szkołą, żebym nie musiała wracać sama, choć zawsze umawiałam się z Brendą. Był idealny.
                Liam już mi się nie śnił. Nie wiem, czy to dobrze, czy źle, po prostu zniknął z moich snów, a i serce wspominało o nim coraz rzadziej. O dziwo nie czułam żadnych wyrzutów sumienia spędzając chwile z Nicholasem, dziewczynami i jego braćmi. A ostatnimi czasy zbliżyliśmy się do siebie, więc mogłam nazywać ich moimi nowymi przyjaciółmi, choć dziewczyny były dla mnie jak siostry.  
                Spojrzałam na Nicka, który słodko drzemał na moim ramieniu. Uśmiechnęłam się delikatnie i zbliżyłam swoje usta do jego, po czym musnęłam je delikatnie.
- Kociaku... - Mruknął przeciągając się. - Daj mi pospać. - Złapał mnie w swoim silnym uścisku i przyciągnął do swojego rozgrzanego ciała. Prychnęłam pod nosem i odwróciłam się do niego plecami.
                Mieliśmy kilkudniową przerwę w szkole z powodu rozwalonej klimatyzacji, więc panienka Song zaproponowała nam wszystkim wyjazd nad jezioro do domku jej rodziców i tym oto sposobem spędzałam pierwsze noce w ramionach Nicholasa, który nawiasem mówiąc, obśliniał mi właśnie ramię.
                W końcu wykręciłam się z jego objęć i wstałam z łóżka. Chwyciłam z torby krótkie spodenki, górę od stroju i białą koszulkę, po czym zamknęłam się w łazience na końcu korytarza.
                Spojrzałam w lustro, które pokazywało mi dość ładną dziewczynę w rumieńcami na policzkach. Uśmiechnęłam się, oto nowa ja.
                Wzięłam prysznic i przebrałam się w pachnące ubrania. Umalowałam dokładnie rzęsy i usta malinowym błyszczykiem po czym rozczesałam włosy i puściłam je tak, by kaskadami opadały na ramiona. Chciałam podobać się Nicholasowi, dlatego każdego ranka starannie dobierałam ubrania i robiłam makijaż, choć wiem, że kochał mnie za to jaka jestem, a nie jak wyglądam, ale ja po prostu czułam się lepiej, kiedy wyglądałam dobrze.
                Zeszłam na dół do kuchni, w której nie było żywej duszy i spojrzałam na zegarek, który wskazywał chwilę po dziewiątej. Normalnie o tej porze siedziałabym w szkole, ale klimatyzacja się niestety popsuła...
                Otworzyłam lodówkę z której powyciągałam masło, szynki, ser, sałatę i inne produkty potrzebne do zrobienia śniadania. W międzyczasie wstawiłam wodę na herbatę i zabrałam się za przygotowywanie kanapek, których w końcu zrobiłam o wiele za dużo, jak na dwie osoby. Usłyszałam gwizdek i zalałam herbatę dla wszystkich, a duży talerz z kanapkami postawiłam na środku stołu. Stanęłam przy schodach i złapałam się poręczy.
- Śniadanie! - Krzyknęłam z całych sił i zaśmiałam się słysząc huk, który zapewnie oznaczał czyichś upadek z łóżka. Sama ubrałam na stopy buty i wyszłam zamykając cicho drzwi. Chciałam po prostu się przejść...

                Usiadłam na przewróconym pniu i oparłam się o stojące za nim drzewo. Dzisiejszej nocy zdałam sobie sprawę z tego, że muszę powiedzieć rodzicom o tamtej nocy, jeśli kiedykolwiek chce być naprawdę szczęśliwa, a chcę. Zastanawiałam się tylko, jak niby mam to zrobić?
                Podskoczyłam przestraszona, kiedy ktoś położył dłoń na moim ramieniu.
- Widziałam jak wychodziłaś i poszłam za tobą. - Wytłumaczyła widząc mój zdziwiony wzrok. - Coś cię trapi Miley, chcesz o tym pogadać?
- Nie chce, Hil. - Pokręciłam głową. - Właściwie to tak. Nie wiem, czy wiesz co stało się rok temu, ale...
- Słyszałam o tym, Miles. - Złapała mnie za dłoń.
- Tak... - Mruknęłam odwracając wzrok. - Wiesz, muszę już iść, przepraszam. - Pospiesznie wstałam i oddaliłam się od zdziwionej blondynki. Zastanawiałam się, kto mógł jej o tym powiedzieć? Przecież to moje sprawy i jeśli chciałabym, żeby ktokolwiek o nich wiedział, powiedziałabym sama... Nie potrzebuję wyręczycieli.
                Wbiegłam do pokoju bez zbędnego słowa i zamknęłam się na klucz. Nie chciałam z nikim rozmawiać, zapewne powiedziałabym kilka słów za dużo... Usiadłam na łóżku, a moje serce biło tak, jak by zaraz miało wypaść z mojego serca. Łzy potoczyły się strumieniami po policzkach z niewiadomego mi powodu. Wszystko tak bardzo mnie bolało... Mrugnęłam powiekami i zauważyłam w rogu pokoju znajomą mi osobę - Demi. Nerwowo zamykałam i otwierałam powieki.
- Nie żyjesz... - Szeptałam histerycznie. - Nie ma cię tu.
- A jednak, Smiley. - Przerwała moje wypowiedzi i przesunęła się w powietrzu, jak by latała. - Przyszłam, bo widzę, że mnie potrzebujesz. - Pogłaskała moją twarz, przysięgam, że naprawdę poczułam ten dotyk.
- Dems... - Szepnęłam powstrzymując łzy. - Nie radzę sobie tu sama.
- Wiem, dlatego jestem przy tobie zawsze. Wiesz... Liam już nie chce do ciebie przychodzić.
- Dlaczego? - Wydusiłam spoglądając na nią z przerażeniem, wiele się nie zmieniła. Tylko jej twarz stała się bledsza, a ręce były zimne w dotyku.
- Ha! - Wstała z krzesła. - Widział cię z tym chłopakiem... Jesteś głupia, wiesz? On nawet po śmierci nie może pozbyć się swoich uczuć do ciebie, a tymczasem ty... Spaliłaś w ognisku wszystkie pamiątki po nim, no, oprócz tego serduszka, które masz na szyi. Ale mnie nie oszukasz. Wiem, że starasz się znaleźć kogoś, kto zastąpi nas, naszą trójkę, ale wiesz? Nikt nie zapełni pustki po nas, a wyrzucanie przeszłości nic nie pomoże... Ona i tak kiedyś wróci.
- Co ty mówisz? Demi! - Oddychałam głęboko starając się wmówić sobie, że to co widzę nie istnieje, ale ona... Ona była taka prawdziwa.
- Nadal jestem twoją przyjaciółką Miley, nie zrozum mnie źle. Troszczę się o ciebie. - Pogładziła mnie po twarzy. - Powinnaś powiedzieć swoim rodzicom prawdę, może wtedy matka i Jason ci wybaczą. Wiesz... Przecież zawsze będziesz jej małą córeczką...
- Uwierzy mi, Dems? - Zapytałam ignorując uderzania w drzwi i krzyki za nimi.
- Może tak, może nie... - Wzruszyła ramionami, a jej usta wygięły się w specyficzny uśmiech. - Muszę już iść... Wiesz, jesteś coraz bliżej chmur, Miley. Niedługo się zobaczymy.
Chciałam zapytać co ma na myśli, ale gdy otworzyłam usta jej już nie było, a drzwi do pokoju otworzyły się z hukiem.
- Słonko, co się stało? Dlaczego płaczesz? - Zdenerwowany Nicholas dobiegł do mojego łóżka i przytulił mnie do siebie. - Bałem się, że coś ci się stało...
Szeptał do mnie, podczas gdy w mojej głowie huczały wszystkie słowa Demi. Jesteś coraz bliżej chmur...Nie rozumiałam o co jej chodzi... Dołączę do nich? Niedługo się zobaczymy? Boże, czy ja umieram?
                Z nerwów rozpłakałam się mocniej i wtuliłam w ramiona Nicka. Swego czasu prosiłam, wręcz błagałam Boga o śmierć, teraz jednak... Teraz jest inaczej. Mam Nicka, mam Brendę i Hilary, mój brat zaczął ze mną sporadycznie rozmawiać, a matka nie zastrasza mnie na każdym kroku. Moje życie się zmieniło i w końcu zaczęło się układać, a teraz tak po prostu mam to oddać? 

***
Właściwie to nie miałam weny, ale byłam uciskana ze wszystkich stron, więc się zmobilizowałam i napisałam :D  Końcówka w sumie mi się udała, choć nie planowałam wciskania tu Demi. Ale w następnym rozdziale planuję coś większego... Tylko pojawi się on za 2 - 3 tygodnie, bo prawdopodobnie będę odcięta od neta... Eh, komentujcie moi kochani! <3

17 komentarzy:

  1. życie Miley chyba na serio się ułożyło, choć pojawienie się ducha Demi zakłóciło ten spokój. czyżby Cyrus miała odejść, a może jednak uda jej się zmienić przyszłość. czekam na kolejny wspaniały rozdział Twojego autorstwa.

    OdpowiedzUsuń
  2. Uważam, ze pisanie na siłę nie jest zbyt dobre. Lepiej poczekać aż wena przyjdzie i wtedy coś napisać. Rozdział był dobry jednak niektóre były lepsze :)
    // Natala.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jedno, wielkie : WOW. To jest naprawdę świetne, sporo namieszałaś, niby wszystko zaczęło się układać, a tu nagle Demi się pojawia, szkoda mi Miley ma pecha w życiu. Ciekawe o co chodziło Lovato hmm... mam nadzieje że to nie to co myślę. Cóż, muszę czekać do 16 rozdziału by się dowiedzieć co nie co :D.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ooo. Ciekawa jestem o co tak naprawdę chodzi i w co ma uwierzyć matka i brat Miley. Podoba mi się (: [help-me-see]

    OdpowiedzUsuń
  5. Ooo, ale się namieszało. Zastanawiam się o co mogło chodzić Demi i pewnie będę się tym zadręczać do kolejnego rozdziału. Fajnie, że Miley jest szczęśliwa, ale nic nie trwa wiecznie. Czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  6. O kurde! Demi wyraźnie powiedziała, że Miley niedługo umrze. Nie wiem czemu, ale wydała mi się wredna. [blask-duszy]

    OdpowiedzUsuń
  7. Ah zaczynałam ten rozdział z ogromnym uśmiechem na twarzy, wszystko zaczęło się układać. Miley jest szczęśliwa ma Nick'a, cudownych przyjaciół. Aż tu nagle pojawia się Demi i zarzuca jej, że próbuje o nich zapomnieć. Przecież po stracie bliskich trzeba iść do przodu, dalej żyć. Nic nie przywróci ich do życia. Mam nadzieję, że nie chcesz nam uśmiercić Miley, w końcu nie jesteś mordercą (co nie?) :)) Rozdział jak zawsze bardzo mi się podoba, jest piękny choć smutny :( Czekam na kolejną notkę!!

    OdpowiedzUsuń
  8. Mądra bestia <3 Jednak zdołałaś coś napisać:D Rozdział mi się bardzo, bardzo podoba, ale za to nie podoba mi się sytuacja z Demi szczególnie to co powiedziała Miley. Ciekawe co Ty kombinujesz:D
    Pozdrawiam ;* I czekam z niecierpliwością na kolejny;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Niestety przekaz słów Demi jest aż zbyt wyraźny :( Czy Ty naprawdę tak uwielbiasz niszczyć głównej bohaterce życie w tym opowiadaniu?! Ostatni rozdział był chyba jedynym szczęśliwym.
    Powiem Ci jednak, że ciekawi mnie to, co stanie się z Miley.

    OdpowiedzUsuń
  10. Cudowny rozdział! Wiedziałam, że nie zostawiłam tutaj komentarza ;/ Został w zakładkach i tyle go widziałam ;/ Ale natychmiast nadrabiam zaległości!
    Ja wierzę, że Miley będzie szczęśliwa :) W końcu prawdziwa miłość wszystko zwycięży :) A Nick naprawdę ją kocha :) I chyba nic nie mogłoby tego zmienić.
    Zadziwiła mnie nieco obecność Demi, ale cóż, nie takie rzeczy już zdarzały się na świecie :) Mam nadzieję, że jej słowa nie okażą się być tak oczywiste :)Czekam na kolejny!
    Pozdrawiam
    Delight

    OdpowiedzUsuń
  11. Fajnie że wreszcie się wszystko ułożyło. Tylko interesuje mnie co miała na myśli Demi wypowiadając te słowa ;) udanych wakacji ;*

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału! I proszę, niech nasza Smiley będzie w końcu szczęśliwa, bo to co powiedziała jej Demi przyprawia mnie o dreszcze...

    OdpowiedzUsuń
  13. Cudowny rozdział, znowu pochłonął mnie w całości. Po co Demi? Czemu psuje jej szczęście? Nie rozumiem... Czekam na NN<3

    OdpowiedzUsuń
  14. Komentowałam blog wcześniej już jako anonim, bo nie posiadałam jeszcze konta na blog spocie, teraz jednak piszę w innej sprawie. :) Postanowiłam opublikować opowiadanie, które kiedyś napisałam i chciała bym je chociaż troszkę 'rozreklamować' oto jego adres: http://crying-werewolf.blogspot.com/ było by mi miło gdybyś pozostawiła na nim jakiś ślad po sobie. :):*

    OdpowiedzUsuń
  15. czy to nie lekka przesada z Demi ?
    myślę, że Miley nacierpiała się ju dużo w życiu, powinna nacieszyć się tym szczęściem zanim coś znowu na nią spadnie.

    OdpowiedzUsuń
  16. Jako iż moje opowiadanie przypadło Ci do gustu informuję Cię iż pojawił się drugi rozdział. :* http://crying-werewolf.blogspot.com/ Zapraszam serdecznie. :*

    OdpowiedzUsuń

Posty