Od kiedy Nicholas wyjechał,
wszystko było wolniejsze z dnia na dzień. Każda chwila dłużyła mi się w
nieskończoność, a jedyną rzeczą na którą czekałam - była rozmowa z ukochanym
przez skype'a. Może to nie szczyt moich marzeń, ale jedynie tym mogłam się zadowolić.
Każdego dnia spotykałam z
Brendą, żeby powtarzać materiały do egzaminów. Siedziałyśmy przy książkach
całymi dniami, a ja wciąż miałam wrażenie, że nic nie potrafię, a moja edukacja
skończy się bez odpowiedniego wykształcenia. Jednak wszystko to nie miało
sensu, kiedy wieczorem, siedząc przy herbacie, widziałam na ekranie jego
słodką, uśmiechniętą twarz. Tylko to miało dla mnie znaczenie. Wiem, może
jestem głupia myśląc w ten sposób, ale czułam, że mam przy sobie kogoś, kto
pokocha mnie bez znaczenia. Nawet jeśli nie skończę szkoły.
Lato zaczęło się pełną parą,
tak, że w krótkich spodenkach było mi za gorąco. To wszystko sprawiało, że
tęskniłam za nimi, ale o dziwo w moich snach i myślach zostałam sama. Już ich
nie widziałam, nie słyszałam, ani nawet nie myślałam o nich często. Po prostu
dałam im odejść, tak jak doradziła mi pani psycholog.
Włączyłam komputer i zalogowałam
się na komunikatorze, wyczekując z niecierpliwością sygnału nadchodzącego
połączenia. Wystukiwałam paznokciami o blat jakiś kawałek piosenki, kiedy w
prawym rogu pokazała mi się zielona słuchawka z jego imieniem. Uśmiechnęłam się
szeroko i nacisnęłam ją, by już po chwili wsłuchiwać się w jego uradowany głos.
Jak zwykle opowiadał mi o galach, koncertach i wywiadach, nie szczędząc przy
tym zdań o tym jak bardzo za mną tęskni.
- Też
tęsknię, Nicky. - Uśmiechnęłam się lekko. - Ale wiesz, że nie mogę
przyjechać... Ostro zakuwam z Brendą. - Zaśmiałam się nerwowo. - I nadal nic
nie umiem, w przeciwieństwie do niej.
- Słonko,
poradzisz sobie. - Zapewnił mnie swoim czułym głosem. - Będę trzymał kciuki.
- Myślę, że
to nic nie da.
- Przestań
marudo! - Zaśmiał się. - Nie możesz choć raz cieszyć się... No nie wiem,
słońcem? Albo... mną? - Zabawie poruszał brwiami i roześmiał się.
- Racja,
przecież jesteś taki wspaniały. - Uśmiechnęłam się.
- No ba!
-Tęsknię za
tobą. - Wyznałam po chwili ciszy, a łzy zakręciły się w moich oczach. Nie
lubiłam za nim tęsknić, ani za kimkolwiek.
- Ja też,
ale jeszcze trochę... Kilka koncertów.
- Oh,
przestań. - Warknęłam do monitora. - Od kilku dni mi to powtarzasz.
- Nie złość
się, ale co innego mam ci powiedzieć? Przecież wiesz, że to dla mnie ważne.
-
Ważniejsze ode mnie?
- Nie.
- Właśnie
widzę. Słodkich snów, kochanie. - Trzasnęłam klapą laptopa i rzuciłam się na
łóżko, mocząc poduszkę swoimi łzami. Bez sensu, wszystko jest kompletnie bez
sensu.
Od kilku dni nie odzywałam się
do Nicka i nie miałam ochoty o tym rozmawiać. Chciałam, żeby dał mi spokój, bo
wiedział, jak tęsknota na mnie działa i nic, kompletnie nic z tym nie zrobił.
Wiem, powinnam być wyrozumiałą dziewczyną, ale nie mogłam już znieść tej
rozłąki, a dzisiaj minął dokładnie miesiąc, jutro piszę egzamin z angielskiego,
po jutrze z matematyki, a w czwartek z historii, choć nie wiem czy przyda mi
się to w przyszłości, którą jest literatura na Uniwersytecie Stanowym.
- Kłopoty w
raju? - Zagadnęła mnie panienka Song, wychylając się zza moich pleców.
- Zależy co
nazywasz rajem. - Mruknęłam wgryzając się w drugie śniadanie.
- No na
pewno nie ma w nim twoich kanapek z jajkiem i sałatą. - Mruknęła rozsiadając
się wygodnie na przeciwko mnie.
- Są dobre.
- Powiesz
mi co się dzieje? - Zapytała w końcu.
- Nic.
- Widzę.
- Wydaje ci
się. - Odburknęłam. Naprawdę nie chciałam o tym rozmawiać, a ona tylko
naciskała i naciskała, każdy na mnie naciskał, rodzice, Nick. Dlaczego nie mogą
w końcu dać mi spokoju ?
- Miley,
proszę cię.
- Ja też
proszę, Brenda. - Spojrzałam na nią zezłoszczona. - Nie chcę o tym mówić, nie
mogę, nie umiem, rozumiesz? Proszę, chociaż ty daj mi spokój.
- Dobra,
jak chcesz.
Zestresowana chodziłam po domu
odliczając czas do egzaminu. Mogłabym po prostu gryźć ściany z nerwów. Byłam
głodna i chciało mi się pić, ale bałam się, że coś spadnie mi na bluzkę, albo z
nerwów zwrócę wszystko, więc nie tknęłam niczego i zabierając torbę, wyszłam z
domu. Myślałam o wszystkim innym, byle nie o nim, ale jakoś moje myśli
przyciągały jego uśmiechnięty obraz. Chciałabym go przeprosić, ale moja duma
nie pozwalała mi na to.
Przyszedł czas na wejście do
odpowiedniej sali, zarejestrowanie się i zajęcie miejsca. Spojrzałam na komórkę,
wyłączyłam ją i schowałam do torby. Usiadłam w ławce i wzięłam kilka głębokich
oddechów. Potrzebowałam kogoś, kto pocieszyłby mnie, kto stanąłby u mojego
boku, ale jak zwykle zostałam sama. Spojrzałam na Brende, która siedziała kilka
miejsc dalej i wyglądała na równie zdenerwowaną co ja. Uśmiechnęłam się do niej
lekko, co odwzajemniła niewyraźnie i odwróciła się przodem do tablicy.
Czas zacząć.
Czarny długopis co chwile spadał
mi na ziemię, dłonie pociły się ze stresu, a głowa bolała od wytężenia, ale
jakoś dałam radę i myślę, że nawet dobrze mi poszło. Wyszłam z klasy jeszcze
przed końcem egzaminu i oparłam się o szafki, chcąc zaczekać na Brende, która
uparcie gryzdała literki na białym papierze. Ja odetchnęłam z ulgą, bądź jakimś
jej rodzajem. W automacie kupiłam sobie zimną colę i wyszłam na świeże
powietrze. Kilka minut później Brenda pojawiła się obok i zabrała mi z reki
prawie pełną puszkę napoju.
- Przepraszam,
ale bardzo mi się chciało. - Wytłumaczyła opadając na ławkę.
- Nie
mogłaś sobie kupić? - Zaśmiałam się i odebrałam z jej rąk swoją puszkę.
- Mogłam,
ale odkładam kase na sukienkę na bal... A, właśnie, kiedy idziemy coś wybrać?
- M..
Wiesz, ja chyba sobie odpuszczę. - Mruknęłam patrząc kątem oka na jej reakcję.
- Co? Nie
możesz! - Oburzona wstała i zabawnie wymachiwała rękoma przed moją twarzą. W
końcu nie wytrzymałam i wybuchnęłam śmiechem. Zaraz i ona zaczęła się śmiać, a
ludzie dookoła zaczęli patrzeć na nas jak na kretynki. Nie dbałam o to. - Ale
tak na poważnie, czemu nie chcesz iść?
- Bo nie
mam z kim. - Wytłumaczyłam po krótkiej chwili.
- Jak to, a
Nick?
- Nie
pytałam.
- Bo... ?
- Bo
"mam koncerty, kochanie, wywiady, nie mogę się wyrwać". - Zacytowałam
podirytowana i doszłam do wniosku, że to nie ja powinnam przepraszać, to on
mnie zostawił.
- Nie bądź
taka dla niego, myślisz, że mu dobrze z tym, że musiał wyjechać? Dla ciebie
przyszłością jest literatura, a dla niego muzyka, widzisz w tym coś złego?
- No... Nie.
- Odpowiedziałam po głębszym zastanowieniu. - Ale mógłby wyrwać się choć na
jeden dzień...
- Widocznie
nie może, skoro tego jeszcze nie zrobił. Smiley, rozmawiałam z Kevinem i... Z
nim nie jest najlepiej. Zaniedbuje sie i w ogóle jest cały skwaszony. Powinnaś
z nim pogadać.
- Ale nie
chcę, nie chcę go słyszeć ani widzieć.
- Ugh,
dlaczego jesteś taka uparta?! Przez cały ten czas, od kiedy jesteście
pokłóceni, Nick pisze piosenki o złamanych sercach, o braku wybaczenia, o
wszystkim co złe, chcesz żeby się wykończył?
- Nie chce.
- To
pogadaj z nim, wariatko! - Krzyknęła oburzona i uśmiechnęła się. - Co ty byś
beze mnie zrobiła...
- Chyba
żyłabym w spokoju. - Odgryzłam się.
***
Bez sensu to jest cały ten rozdział. Przepraszam za niego.
Mi sie podoba kochanie, jest pogmatwany i fajnie bo trzeba myśleć, mi sie podoba i już;* Czekam na NN<3
OdpowiedzUsuńNo to się pokłócili :( Mam tylko nadzieję, że tak właśnie nie zakończy się ta historia i mimo wszystko Nickowi i Miley uda się pokonać wszystkie przeciwności losu :) Mnie się rozdział podoba. Może poza jednym względem - długością. Bo z chęcią czytałoby się i czytało twoje notki :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńbardzo ciekawy rozdział. szkoda, że Nick i Miley się pokłócili. mam nadzieję, że to się zmieni. dobrze, że Cyrus może liczyć na Brendę, która zawsze doradzi w trudnych sytuacjach. czekam na kolejny!
OdpowiedzUsuńKurcze, a ja wciąż czekam na to pokomplikowanie spraw. Nie wiem dlaczego, ale strasznie ciekawa jestem, co takiego wymyśliła Twoja mądra główka :p
OdpowiedzUsuńkocham, kocham, ale jestem też bardzo, bardzo zła!Cóź nadal mam nadzieje, że zakończysz to inaczej, kcohanie, ale tak czy siak, to nadal jeden z moich ulubionych blogów! <3
OdpowiedzUsuńTusia
Szkoda, że się pokłócili, ale mam nadzieję, że się pogodzą. Rozdział trochę 'roztrzepany' choć mimo to mi się podoba. Szkoda, że tak rzadko dodajesz, ale rozumiem to. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńOch, stanowczo za krótki :p. Miley jest niepoważna, obraza sie o byle co, jak dla mnie to smieszne, Nick stara się rozwijac swoje zainteresowanie a ona go tylko doluje, mam nadzieje ze go przeprosi, to nie fair.
OdpowiedzUsuńRozdział jest krótki, mam nadzieję, że kolejny będzie o wiele dłuższy. <3 Już się nie mogę doczekać. <3 Mam nadzieję, że Miley i Nick się pogodzą. ;)
OdpowiedzUsuńSerdecznie zapraszam do czytania i komentowania nowego rozdziału na blogu http://crying-werewolf.blogspot.com/ ;*