Przyjemnie łaskotanie obudziło
mnie z samego rana. Niechętnie otworzyłam oczy spoglądając na roześmianą twarz
Nicholasa. Pochylił się i delikatnie ucałował moje usta.
- Nie
chciałem cię budzić, kociaku, ale niedługo będziemy się zbierać... - Pocierał
delikatnie noskiem o mój policzek.
- Nic się
nie stało. - Szepnęłam zaspanym jeszcze głosem i wyciągnęłam ręce, by przytulić
się do Nicholasa. Przymknęłam oczy podczas gdy Nick delikatnie opuszczał mnie z
powrotem na poduszkę. Poczułam jak starannie podnosi kołdrę i kładzie się obok
mnie.
- Jesteś
taka delikatna... - Szepnął przyglądając się mojej twarzy, co doskonale
odczuwałam. - Nie rozumiem, czemu musiałaś tyle przejść… Ktoś taki...
Zasługujesz na wszystko co najlepsze. - Przysunął się bliżej i dodał do mojego
ucha: - A ja zamierzam ci to dać, bo... Bo kocham cię, Smiley.
Otworzyłam szeroko oczy, które
same z siebie spojrzały w jego stronę. Nie spodziewałam się takiego wyznania, nie
teraz, w zasadzie w ogóle. Łzy zakręciły się w moich oczach. Byłam przerażona,
zmieszana, zagubiona, co miałam powiedzieć?
Wyszłam z łóżka i z torby
wyjęłam czyste ubrania.
- Lepiej
zacznę się pakować. - Odpowiedziałam na zdziwione spojrzenie Nicka i zostawiłam
go samego, kierując się do łazienki, gdzie moje łzy w końcu znalazły ujście.
Nie zamieniłam słowa z Nickiem
od samego rana. Nie potrafiłam spojrzeć mu w oczy, nie chciałam widzieć w nich
rozczarowania. Wiedziałam, że go zraniłam, ale wolałam to, niż kłamstwo. Z
dwojga złego wolałam wybrać to mniejsze zło. Pech chciał też, że jako jedyna
musiałam wracać z nim tym samym samochodem.
Zniosłam po schodach ciężką
torbę, którą w końcu odebrał ode mnie Nick, nie spoglądając na mnie ani na
chwilę. Rozejrzałam się dookoła, czy niczego nie zostawiliśmy, i wyszłam
zamykając za sobą domek.
Zapięłam pas i odbiegłam myślami
od miejsca, w którym się znajdowałam, razem się znajdowaliśmy. Chciałam być tam,
gdzie byłam szczęśliwa.
Miałam godziny sam na sam, kiedy
pozostawałam tylko ze swoimi myślami, ale nigdy nie były one tak intensywne. Z
jednej strony był Nick, z drugiej Liam, z kolejnej Demi. Już sama nie
wiedziałam, co mam robić, a nikt nie chciał mi w tym pomóc. Nie mogłam zwrócić
się do Brendy, bałam się, że nie zrozumie tego, co teraz czuje. Nick zawsze mnie rozumiał.
Oparłam głowę o szybę samochodu
i spoglądałam na rozmazujące się za nią powierzchnie. Drzewa uciekały tak
szybko, że zlewały się w zielono - brązową plamę. Czułam, że prędkość wciska
mnie z siedzenie. Zamknęłam oczy za którymi widziałam tamten dzień. Poczułam
jak oddech mi przyspiesza, a serce zaczyna bić mocniej.
- Zwolnij.
- Poprosiłam ledwie słyszalnym głosem. Żadnej reakcji. - Nicky, proszę. -
Dodałam trochę głośniej, ale samochód jechał coraz szybciej, co kompletnie mnie
przeraziło. Poczułam gorąco, jak tamtego dnia i moje ciało zaczęło się trząść.
Gdzieś w oddali słyszałam krzyki Demi. Zapach dymu dochodził do mojego nosa. -
Zatrzymaj się, zatrzymaj! - Krzyczałam rozhisteryzowana. - Błagam, Nick! -
Krzyczałam szarpiąc klamkę. Usłyszałam pisk opon i samochód zatrzymał się, a ja
wypadłam z niego, uderzając o ziemię. Odwlekłam się od niego jak najdalej
mogłam, i siedziałam całkiem spokojna, bujając się to w przód to w tył. Po
prostu siedziałam.
- Miley! -
Dotarł do mnie jego krzyk. Przez łzy widziałam jak klęka przede mną i dotyka
mojej twarzy. Nie czułam nic, zupełna pusta zawładnęła całą mną. - Kochanie,
przepraszam, ja... - Nerwowo wymawiał słowa, które i tak docierały do mnie z
opóźnieniem. Zamknęłam oczy, a gdy je otworzyłam - wszystko znów było normalne.
- Zabierz
mnie do taty, Nick. Proszę...
Nie odezwałam się słowem przez
resztę drogi, byłam zbyt przerażona. Bałam się myśleć, zamknąć oczy, nawet
oddychać. Nick usilne wpatrywał się w drogę, mając usta zaciśnięte w prostą
kreskę, która już zaczynała robić się biała. Machinalne poruszałam załzawionymi
oczyma, błagając by droga w końcu dobiegła do końca. Chciałam w końcu wtulić
się w ramiona taty i po prostu zasnąć.
Ledwo odróżniłam zlane ze sobą
plamy drzew, od swojego własnego domu, kiedy już pod niego dojechaliśmy. Nie
czekałam na Nicka, ani nie wzięłam ze sobą toreb, po prostu wysiadłam i
skierowałam się w kierunku drzwi wejściowych. Zamknęłam je za sobą cicho i
przemieszczałam się po domu na palcach. Nie chciałam niepotrzebnych nieporozumień
z mamą czy krzywych spojrzeń Jasona, który na pewno był już w domu, chciałam
tylko taty.
Otworzyłam drzwi jego gabinetu,
w którym było pusto. Nie spędzał wiele czasu z mamą, więc miałam juz pewność,
że na pewno nie ma go w tej chwili w domu. Na pułkach widziałam nasze zdjęcia,
moje i jego, nasze rodzinne i ostatnie zdjęcie Trey'a. Weszłam do środka,
zamykając uprzednio drzwi i usiadłam na fotelu za jego biurkiem. Przejechałam
po nim palcem i uśmiechnęłam się, mój tata jest niezastąpiony.
Nie wiem ile dokładnie spędziłam
na fotelu taty, jednak było to na tyle długo, że zdążyłam na nim zasnąć.
Potrzebowałam odpoczynku. Nie wiem dokładnie co mi się śniło, pamiętam
pojedyncze obrazy - z namiotów, na które wybrałam się z Trey'em jak byłam mała,
nieważne, że było to w naszym ogródku, pamiętam też, że śniło mi się jak
pierwszy raz próbowaliśmy rozpalić grilla, którego robiliśmy ponad półtora
godziny, a kiełbaski i tak nam się spaliły i pamiętam nasze wspólne spacery o
zmroku, gdzie najczęściej chodziliśmy po północy, czego wcale się tego nie
bałam. Doskonale pamiętam wszystkie te chwile z moim braciszkiem, a ten sen
tylko przypomniał mi o nim, o nas.
Spojrzałam w kierunku
otwieranych drzwi i pospiesznie podniosłam się z krzesła.
- Tato...
- Już
jestem. - Wyszeptał do mojego ucha, przytulając mnie mocno. Zamknęłam powieki
spod których wyleciał prawdziwy potok łez. Nie mogłam ich powstrzymać, nawet
nie chciałam. Miałam nadzieję, że to pomoże w mi jakiś sposób. Nawet nie
zauważyłam, kiedy otworzyłam usta i zaczęłam mówić półgłosem.
- Nie
chciałam wtedy z nimi jechać, tatusiu... Nie chciałam, żeby w ogóle wsiadali do
samochodu. - Zaczęłam nie otwierając oczu. Chciałam wpatrywać się w tamte
wspomnienia, żeby niczego nie przeoczyć. Chciałam, żeby w końcu ktoś znał
prawdę, od początku - do końca. - ...potem przestałam ich do tego namawiać,
sama też chciałam dobrze się bawić. Tańczyliśmy, bawiliśmy się do późna i
prosiłam ich jeszcze, zanim doszliśmy do samochodu, żebyśmy się przeszli. Noc
była taka ciepła... Ale oni się uparli, więc wsiadłam z nimi. Zadbałam o to,
żeby każdy zapiął pasy, ale widocznie Trey odpiął je, kiedy nie patrzyłam. Nie
widziałam po nim, żeby wypił dużo, ale widocznie to zrobił. Przecież nie mogłam
pilnować ich przez cały wieczór... Jechaliśmy wolno, naprawdę wolno,
przysięgam. Przejeżdżaliśmy na ostatnim skrzyżowaniu, które dzieliło nas od
domu. Było zielona, a wtedy... Wtedy ktoś zaczął trąbić, spojrzałam w bok i
widziałam ciężarówkę, która jechała wprost na nas. Usłyszałam krzyk Demi i
spojrzałam na Trey'a. Wykręcał jakoś dziwnie kierownicę, żeby nas uratować, a
potem... - głos załamał mi się w połowie zdania, ale musiałam dokończyć, po
prostu musiałam. - Potem spojrzał na mnie z rezygnacją i wiedziałam,
wiedziałam, że to już koniec. Złapałam Liama za rękę i byłam gotowa na to, że
zginiemy wszyscy razem. Ta ciężarówka uderzyła w nas od strony kierowcy.
Przekoziołkowaliśmy, aż w końcu zatrzymaliśmy się na dachu. Widziałam ciało
Trey'a przeciśnięte przez szybę. Demi miała wciąż otwarte oczy, była cała we
krwi. Liam spojrzał na mnie i kazał mi uciekać. Nie chciałam go zostawiać, ale
wypchnął mnie z samochodu ostatnimi siłami. Czułam zapach spalenizny i chyba
wylewała się benzyna. Siedziałam na chodniku, kiedy samochód wyleciał w
powietrze. Nigdy, nigdy nie zrozumiecie przez co wtedy przechodziłam. Straciłam
wszystkie osoby, które kochałam, wszystkie, a wy... Wy nie chcieliście mi
uwierzyć. Czytaliście te gazety i oglądaliście wiadomości, ale żaden z was nie
chciał mnie wysłuchać. Ty wyjechałeś w kolejną delegacje nic nie mówiąc, wiem
że nie obchodziły cię te ich historie, ale... - zaśmiałam się gorzko. -
Zostawiłeś mnie, a mama... Znaczy się Tish, nie mogłam nawet wychodzić z
pokoju, żeby coś zjeść. A przecież powinna mnie wspierać, jest moją mamą. Każdy
dookoła mnie oceniał i zachowywał się tak, jakby nie wypadało mi nawet jeść,
skoro mój brat, chłopak i przyjaciółka zginęli.
-
Córeczko...
- Daj mi
skończyć. - poprosiłam. - Widzę ich do dzisiaj, tato. Nie tylko mi się śnią,
ale przychodzą do mnie za dnia, jak zupełnie żywe osoby. Czuję ich dotyk i
zapach, ale nie mogę ich objąć, bo uciekają. I ostrzegają mnie, ciągle
ostrzegają, przed śmiercią. Tato, chyba coś ze mną nie tak, skoro zaczynam
myśleć, że naprawdę może mi się coś stać, że niedługo do nich dołączę. Boję
się.
- Nie
musisz. - Wyszeptał w szoku i pogłaskał mnie po włosach, po czym posadził mnie
na swoich kolanach. Spojrzałam mu w oczy, w których widziałam łzy. - Już nigdy
nie zostawię cię samej, aniołku.
Bujaliśmy się na krześle, aż sen
zawładnął moimi powiekami. Pomyślałam, że porozmawiam z Nickiem jutro rano,
przecież mi nie ucieknie. Przytuliłam się mocniej do taty i pozwoliłam
wszystkim swoim zmysłom odpocząć. Przecież jutro też jest dzień...
***
Uhuhuh, początek niezbyt, ale końcówka właściwie mi się podoba. Więc teraz znacie już całą historię wypadku, jeśli w ogóle was interesowała :D
Następny pewnie jakoś we wrześniu... :(
Oh. No to teraz już doskonale wiem o co to tak naprawdę chodziło. Biedna Miley. Przeżyła jako jedyna i jeszcze musiała przechodzić przez te wszystkie niewygodne rzeczy związane z tym, że zginęły ważne dla niej osoby. Rozdział podoba mi się i czekam na kolejny :))
OdpowiedzUsuńRozdział bardzo mi się podoba, zresztą jak wszystkie inne jest na prawdę świetny. :) Teraz widać ile tak na prawdę Miley przeszła. Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział. :*
OdpowiedzUsuńJestem z Ciebie dumna :D Rozdział wyszedł Ci na prawdę super. Owszem, jest smutny, bo opisałaś dość dokładnie cały wypadek. Teraz dokładnie widać co przeżywa Miley każdego dnia. Mam nadzieję, że w kolejnym rozdziale napiszesz jak Smiley wyznaje miłość Nickowi :D Czekam na to :D
OdpowiedzUsuńBiedna Smiley, mimo że ma Nicka to i tak cierpi. Odniosę się też do poprzedniego rozdziału, w którym Dems mówiła, że Miley jest coraz bliżej chmur, mam nadzieje, że jej nie uśmiercisz :D nie wiem, co mam jeszcze napisać, więc czekam z niecierpliwością na kolejny <3
OdpowiedzUsuńMam łzy w oczach, naprawdę, rzadko zdarza mi się, że wzruszam się przy notkach, jednak ten rozdział ma coś w sobie. Strasznie szkoda mi Miley, zastanawiam się czy uwolni się od okropnej przeszłości. To co przeżyła naprawdę, niejedna dziewczyna już dawno załamałaby się. Jednak Miley podniosła się po stracie bliskich, ma przy sobie Nick'a, któremu również nie jest łatwo, jednak wierzę, że nie zostawi już Miley i pomoże jej. I jeszcze ta Demi, naprawdę nieźle namieszała, oby Miely nie stało się nic złego, jednak po jej wizycie mam złe przeczucia:( Rozdział bardzo smutny, to jeden z najsmutniejszych rozdziałów jakie ostatnio czytałam i naprawdę przykro mi, że Miley tak cierpi :( Jednak rozdział jest piękny, naprawdę wszystko opisałaś wspaniale, super się czytało. Arcydzieło ! Czekam na kolejną notkę, liczę, że wszystko zacznie się powoli układać :)
OdpowiedzUsuńbardzo ciekawy i wzruszający rozdział. Miley przeżyła prawdziwe piekło! nie rozumiem, dlaczego nikt nie chciał jej uwierzyć. przecież to nie jej wina. potrzebowała wsparcia, ale nikt się nią nie przejmował. czekam na kolejny!
OdpowiedzUsuńCudo*.* Jak ja kocham tą historie i to wszystko,ona tyle przezyła i nadal walczy, walczy ze sobą. Oby, Nick to zrozumiał. Czekam na NN<3
OdpowiedzUsuńI wszystko już wiadomo. Ciekawa jestem, co się stanie z Miley, choć z drugiej strony nie chcę czytać jak umiera.
OdpowiedzUsuńNareszcie wszystko się wyjaśniło. Wzruszyło mnie poświęcenia Liama. Strasznie szkoda mi Miley i tego wszystkiego co dzieje się wokół niej. Mam nadzeję, że Miley wyzna miłość Nickowi. I niech nie umiera, proszę.
OdpowiedzUsuńNa http://crying-werewolf.blogspot.com/ Pojawił się kolejny, 3 już rozdział. Zapraszam do czytania i komentowania. :*
OdpowiedzUsuńHej, na blogu crying-werewolf.blogspot.com pojawił się nowy, 4 już rozdział! Serdecznie zapraszam Cię do czytania oraz komentowania! :*
OdpowiedzUsuńJezu .. Już dawno nie czytałam czegoś tak cudownego :) To w jaki sposób opisujesz uczucia i ogólnie .. wszystko , piękne .. Zapraszam na http://lost--and--insecure.blogspot.com :)
OdpowiedzUsuń