Po
raz pierwszy od długiego czasu usiadłam przy biurku i włączyłam komputer.
Dochodziła druga w nocy, a ja przewracałam się z boku na bok, aż w końcu
wstałam. Włączyłam folder ze zdjęciami znajdujący się w prawym rogu ekranu. Coś
kazało mi spojrzeć na nich.
Przesuwałam
myszką pomiędzy różnymi zdjęciami, aż natrafiłam na jedno, które przedstawiało
nas czworo. Nie chciałam już więcej torturować samej siebie wspomnieniami, ale
tak bardzo za nimi tęskniłam, że nie potrafiłam zapomnieć.
Chciałam
zacząć nowe życie, odciąć się od przeszłości, a tymczasem ona wracała do mnie
każdego dnia. Patrząc na Nicka, wyobrażałam sobie Liama na jego miejscu.
Zastanawiałam się co on zrobiłby na miejscu Nicholasa, co by powiedział, w jaki
sposób patrzyłby na mnie.
Mimowolnie
słone łzy zakręciły się w moich oczach. Spojrzałam na jej uśmiech, na te same
usta, które szczerzyły się do mnie każdego dnia. I coś ukłuło mnie w sercu.
Dziwne, czarne myśli zawładnęły moim umysłem i przymknęłam oczy, odpływając
wraz z falą wspomnień, i uśmiech na nowo zagościł na moich ustach.
Nicholas. Sama nie wiem, dlaczego jego
imię wdarło się do moich wspomnień. Naraz przed oczami pojawił mi się Liam, a
gdy spojrzałam w jego błękitne oczy - ujrzałam w nich Nicholasa.
Nie
wiem, co działo się ze mną tamtej nocy, ale zdałam sobie sprawę, że jedyną
drogą do mojego szczęścia, jest on, Nick. Przysięgłam sobie, że odtąd zrobię
wszystko, aby był szczęśliwy przy moim boku, a sama oddam mu swoje serce,
ale... Jak mogę zapomnieć o tym wszystkim, co przeszłam u boku Hemswortha?
Jasne
słońce wdarło się przez zasłony do mojego pokoju, i obudziłam się z myślą, że
wszystko będzie dobrze, że zmienię, a jakaś nadzieja zasiała ziarnko nadziei w
moim sercu.
Od
rana uśmiechałam się od ucha do ucha. Wyciągnęłam stopy na zimną podłogę i
wstałam, chwiejąc się jeszcze z zaspania. Podeszłam do dużej szafy w rogu
pokoju i stanęłam przed nią, zastanawiając się, co dzisiaj ubrać. Po dłuższej
chwili wybrałam krótkie, jeansowe szorty i białą koszulkę z czarnym sercem na
środku. Zabrałam z szuflady czystą bieliznę i wyślizgnęłam się cicho do
łazienki. Byłam pewna, że wszyscy w domu jeszcze śpią, a ja jako jedyna
wybierałam się do szkoły.
Umalowałam
rzęsy, usta przetarłam delikatną pomadką i ubrałam na siebie ciuchy. Poprawiłam
rude włosy i pokręciłam końcówki lokówką, po czym wróciłam do pokoju po torbę z
książkami.
Sama
sobie się dziwiłam, że wstałam jeszcze przed budzikiem, zważywszy na to, że po
raz kolejny zarwałam noc, ale byłam już przyzwyczajona do takich dni.
Ramię
w ramię z Brendą przemieszczałam się pomiędzy salami lekcyjnymi, myślami wciąż
krążąc wokół jego osoby. W końcu dotrwałyśmy do przerwy obiadowej, więc
mogłyśmy spokojnie usiąść przy stoliku i pogadać. Nie byłam śmiała, ale w tej
chwili potrzebowałam rady.
- Zraniłam Nicka, Brends. - Zaczęłam cichym tonem.
- On... Powiedział, że mnie kocha i mówił to poważnie, a ja wybiegłam z pokoju.
Uwierzysz w to? - Zaśmiałam się sama nie dowierzając swojej głupoty. - Po
prostu wybiegłam...
- Smiley. - Zaczęła, kładąc swoją dłoń na mojej. -
To nie jest ani twoja wina, ani jego. On powiedział to, co czuję, chciał być
szczery, choć powinien wiedzieć, że nie do każdego miłość przychodzi tak
szybko, a ty... Przestraszyłaś się i tyle, nie róbcie afery z niczego i nie
rańcie się bez potrzeby.
- Boję się, że mnie zostawi. - Wyznałam szczerze.
- Mogłam skłamać, powinnam w każdym bądź razie zachować się inaczej, nie
uciekać, porozmawiać, ale... Nie mogłam.
- Hej, spójrz na mnie. - Panna Song przyłożyła
palce do mojego podbródka i podniosła go ku górze. - Nigdy nie rób czegoś wbrew
sobie i nie zwódź innych fałszywymi uczuciami. Tylko tym mogłabyś go zranić, a
Nick jest bardzo wrażliwy, jako fanka wiem takie rzeczy. - Uśmiechnęła się,
dodając mi tym otuchy. - Porozmawiaj z nim, słonko.
Pokiwałam
głową i uśmiechnęłam się lekko, wierzyłam, że ktoś tego dnia czuwa nade mną, że
jakaś aura otacza moje ciało. Ziarenko nadziei zakorzeniło się na dobre w moim
sercu.
Byłam
przytłoczona zamieszaniem, które rozpętało się przed szkołą. Nie do końca
orientowałam się o co chodzi, więc spuściłam głową, zasłaniając się kaskadą
rudych włosów. Brenda została w szkole na treningu cheerleaderek, więc byłam
zmuszona do samotnego powrotu do domu.
- To Jonas! - Czyichś głos przedarł się w
panującym gwarze. Stanęłam jak wryta i obejrzałam się przez ramię. Przy czarnym
samochodzie stał Nicholas, nonszalancko opierając się o maskę. Splótł ręce na
piersi i zmarszczył brwi, przyglądając się osobom w tłumie. Biła od niego jakaś
duma, przez którą sama bałam się do niego podejść, ja zapewne reszta
zagorzałych fanek braci Jonas.
Przebiłam
się jednak przez tłum, kierując się w jego stronę. Jego twarz miała łagodny
wyraz, kiedy mnie zobaczył. Uśmiechnął się nawet lekko, tak jak ja. W końcu
zrobiło mi się lżej na sercu i podbiegłam do niego, rzucając mu się w ramiona.
Stęskniłam się za tym zapachem i męskimi ramionami. Przejechał dłonią po moich
włosach i ukrył w nich twarz.
- Przepraszam, Nicky. - Wyszeptałam do jego ucha.
Nagle poczułam delikatne krople na ramieniu i przestraszyłam się, że coś złego mu
się przydarzyło. - Co się stało? - Zapytałam troskliwym tonem. Nie odrywałam
się od niego, ani on nie podnosił twarzy, pewnie nie chciał, żeby jego fanki
widziały go w takim stanie. Ale przecież był wrażliwym muzykiem.
- Muszę ci coś powiedzieć, ale nie zrobię tego
tutaj. - Wyszeptał. - Chciałbym zabrać cię na kolację, dzisiaj wieczorem, wtedy
dowiesz się wszystkiego.
Pełna
obaw pokiwałam głową. Odsunęłam się od niego minimalnie i przyssałam się do
jego ust, czując łzy na policzkach, jego łzy. Serce mi się krajało...
Na
łóżku znalazłam wielkie pudełko z czerwoną kokardą. Dołączona była karteczka:
"Na wieczór". Otworzyłam je i oniemiałam. W środku znalazłam
najpiękniejszą sukienkę na świecie, o dziwo tą samą, którą zauważyłam kiedyś z
Brendą, która na pewno miała w tym swój udział. Sukienka była biała, z blado
różowymi pasmami i cudowną kokardą z tyłu, mniej więcej do połowy ud. Do tego w
komplecie znalazłam białe szpilki idealnie pasujące do kreacji.
Chciałam
pójść do Nicholasa i podziękować za prezent, ale wolałam zacząć szykować się na
wieczór, podziękuję mu później.
Podkręciłam
włosy, umalowałam się delikatnie i włożyłam podarowaną od Nicka suknię.
Przejrzałam się w lustrze i zauważyłam swoje błyszczące oczy i zarumienione
policzki. Ktoś zapukał do drzwi, byłam pewna, że to Nicholas, więc sprawnym
ruchem nałożyłam na bose stopy szpilki i otworzyłam drzwi. Widząc jak opiera
się o futrynę, mając marynarkę przewieszoną przez ramię, moje serce zabiło
mocniej.
- Wyglądasz pięknie. - Szepnął przyglądając mi się
uważnie.
- Dzięki tobie. - Uśmiechnęłam się i chwyciłam go
pod ramię. Minęliśmy moich rodziców, nawet moja mama uśmiechnęła się w moją
stronę, co nieśmiało odwzajemniłam. Na pewno tata z nią rozmawiał.
Nicholas
otworzył mi drzwi wypożyczonego auta i zamknął je za mną, gdy wsiadłam. Ruszył,
skupiając się uważnie na drodze.
Zatrzymaliśmy
się pod jedną z lepszych restauracji w naszym mieście. Osobiście, byłam nią
oczarowana, jak i całą tą chwilą.
Idąc
u boku Nicka, zdałam sobie sprawę, jaką szczęściarą jestem. Z uśmiechem oparłam
głowę na jego ramieniu, równie dobrze mógłby zaprowadzić mnie do przydrożnej
knajpki, bo w tym momencie nie obchodziło mnie otoczenie. Dbałam jedynie o
niego.
Usiedliśmy
przy stoliku dla dwojga. Ułożyłam dłoń na stole, którą Nick czule objął. Drugą
ręką podparłam się i obserwowałam go.
- Powiesz mi w końcu o co chodzi? - Zapytałam
przerywając panującą ciszę.
- Tylko... Nie wiem jak. - Nieśmiało spojrzał w
moje oczy.
- Najlepiej prosto z mostu. - Zachęciłam go,
mocniej ściskając jego delikatną dłoń.
- My... Znaczy, ja i moi bracia, wracamy na
trasę... Jutro wieczorem. - Wydusił w końcu, wprawiając mnie tym w osłupienie.
- Jak to? - Szepnęłam płaczliwym tonem.
Wiedziałam, że kiedyś to nastąpi, ale nie teraz, nie kiedy wszystko się
ułożyło. Słone łzy potoczyły się po rysach mojej twarz. Nicholas wstał i
przykucnął przy mnie.
- Proszę cię, nie płacz. - Prosił cicho, dotykając
dłońmi mojej twarzy. - Proszę, bo pęknie mi serce. - Dodał po chwili,
przytulając mnie do siebie. Próbowałam się opanować, ale nie mogłam. Złamał mi
serce, choć to nie była jego wina.
- Zapomnisz o mnie, prawda? - Zapytałam podnosząc
na niego wzrok.
- Oszalałaś? - Spojrzał na mnie zaszklonymi
oczyma. - Jestem cały twój, więc jak mogę zapomnieć? Bez ciebie nie mam nawet
siły by żyć, a ty zadajesz mi takie pytania... Przepraszam, zaraz wrócę. -
Spuścił wzrok i wstał, po czym zniknął z pola mojego widzenia. Wyciągnęłam z
torebki lusterko i chusteczki, którymi otarłam łzy. Jeżeli zapomni... Bałam się
co będzie dalej.
Nagle
muzyka przestała grać, a na scenie pojawił się Nick. Usiadł przy pianinie i
przejechał dłońmi po klawiszach. W końcu usłyszałam jego słodki, zachrypnięty
głos.
- Jeśli serce zawsze szuka, to czy kiedyś znajdzie
dom? Szukałem kogoś takiego, bo sam nigdy tego nie zrobię. Nie ma marzeń, w
których nie pojawiłaby się moja miłość, musi istnieć milion powodów, dla
których to prawda. Kiedy patrzysz mi w oczy i mówisz, że mnie kochasz...
Wszystko jest dobrze, kiedy jesteś obok mnie... Kiedy patrzysz mi w oczy,
znajduję namiastkę nieba. Odnajduję swój raj, kiedy patrzysz mi w oczy... -
Śpiewał tak pięknie, że byłam pewna, on nigdy mnie nie zapomni. Ocierałam co
chwilę łzy i uśmiechałam się w jego kierunku. Właśnie zapewniał mnie o swojej
miłości, a ja sama poczułam, że go kocham. Nie potrafię opisać tego, jak się
czułam, jak wariowało moje serce.
Moje
serce na nowo do kogoś należało. Byłam po uszy zakochana w Nicholasie Jonas i
nie byłam temu przeciwna.
Wstałam,
kiedy Nicholas schodził ze sceny i wpadłam w jego ramiona.
- Powiem ci, że kocham cię w najlepszy sposób jaki
potrafię, nie zniosę już dnia bez ciebie. Jesteś światłem, dzięki któremu znika
moja ciemność... - Zanuciłam spoglądając na niego. - Kocham cię, Nick. -
Powiedziawszy to pocałowałam jego miękkie usta. Kocham cię.
Przy
tobie odnajduję swój raj, pomimo tego, że jutro zostanę tu sama. Wiem jednak,
że wrócisz do mnie kiedyś.
***
Popłakałam się, bo już powoli dobijamy końca. Nadal nie wiem jak zakończyć bloga, ale skłaniam się ku nieszczęściu.
Jonas Brothers - When you look me in the eyes <3
Rozdział jest cudowny i wzruszający, oby więcej takich! I proszę, niech nasza Smiley nadal będzie szczęśliwa! :) Już nie mogę doczekać się kolejnego, codziennie odwiedzam blog i się niecierpliwię. ;D
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział*.* Jejku jak pięknie to opisałaś, było to romantyczne, a ja rzadko tak mówie;).Czekam na kolejny;*
OdpowiedzUsuńPs,
wolę szczęśliwy koniec<3
Cudowny rozdział, mimo że trochę krótki. Wspaniale, że Miley wyznała miłość Nickowi. Ja również się popłakałam. Mam tylko nadzieję, że Smiley będzie już taka szczęśliwa do końca życia. Czekam na następny < 3
OdpowiedzUsuńOh, no nareszcie :) Trzeba było czekać długo, ale naprawdę było warto. Właściwie to szkoda, że Nick wyjeżdża w tą trasę, ale przynajmniej wyznali sobie miłość.. Coś za coś :) A rozdział naprawdę mi się podobał! Ciekawa jestem jak faktycznie się to wszystko zakończy. Pozdrawiam i czekam na następny!
OdpowiedzUsuńNick jest taki uroczy, to jak zaśpiewał dla Miley...urocze *___*. Główna bohaterka jest zagubiona i nie dziwie się jej, wspomnienia można zagłuszyć ale nigdy się ich nie pozbędziesz. Piękny rozdział, jak zawsze! Czekam na kolejny < 3 !
OdpowiedzUsuńPiszesz cudownie, ten rozdział był boski. Wzruszył mnie bardzo. Czekam na kolejny (;
OdpowiedzUsuńDlaczego Ty tak uwielbiasz ranić bohaterów i niszczyć im życie?! Jest dobrze? Jest! Więc po co robić jakieś nieszczęśliwe zakończenia? ;p
OdpowiedzUsuńbardzo ciekawy rozdział. szkoda, że Nick musi jechać w trasę. Miley na pewno sobie jakoś poradzi bez niego. tym bardziej, że możle liczyć na Brendę. czekam na kolejny!
OdpowiedzUsuńUWIELBIAM NOWY SZABLON! <3333333333333
OdpowiedzUsuń