poniedziałek, 29 października 2012

18. A gdybym chciała cię na zawsze?


                Zastanawiałam się, co tak właściwie mam zrobić. Jutro Nick wyjeżdża, do końca mojej szkoły zostały zaledwie trzy tygodnie, potem bal, egzaminy... I co dalej? Powinnam iść na studia, czy powinnam raczej zostać przy Nicku, choć nasz związek nie jest jeszcze na tyle poważny? A może powinnam zacząć szukać sobie jakiejś pracy, żebym mogła wyprowadzić się z domu, a najlepiej wyjechać gdzieś daleko? Na przykład na drugi koniec świata... Sama już nie wiem czego chcę.
                Westchnęłam i usadowiłam się na parapecie w swoim pokoju. Wyjrzałam za okno i jak zwykle spoglądałam na ciemną ulicę, na świecące latarnie i przylatujące do światła owady. Oparłam głowę o zimną szybę i przymknęłam powieki, po czym przerzuciłam wzrok na zegarek wskazujący na czwartą nad ranem. Nie mogłam zasnąć od powrotu do domu. Nie miałam powodów do zmartwień, a jednak coś mnie dręczyło... Może chodziło o jutrzejsze pożegnanie?
                Wstałam i na palcach podeszłam do drzwi, po czym uchyliłam je lekko i nie wiadomo w jakim celu rozejrzałam się, czy nikogo nie ma. Wywróciłam oczami nad własną głupotą i skierowałam się w stronę pokoju Nicholasa. Drzwi skrzypnęły cicho kiedy je otwierałam, ale zamknęłam je równie szybko jak otworzyłam, więc hałas nie mógł nikogo obudzić. Wśliznęłam się do pokoju i stanęłam wryta widząc jak Nicholas wpatruje się we mnie szeroko otwartymi oczyma.
- E.. - Zmieszana zagryzłam wargę i uśmiechnęłam się lekko. - Nie możesz spać? - Zagadnęłam głupio i zalałam się ciepłą falą rumieńców.
- Tak. - Roześmiał się cichutko i wstał z łóżka. Światło oświetliło jego nienaganną sylwetkę i umięśniony, wysportowany tors, w który wgapiałam się dobrą minutę.
- Ja.. ten... też. - Wymamrotałam speszona, kiedy natrafiłam na jego wzrok. Wtedy zdałam sobie sprawę, że stoję przed nim w majtkach i bluzce na ramiączkach. Chciałam się cofnąć, ale złapał mnie za dłoń i przyciągnął do siebie.
- Nie idź. - Poprosił przejeżdżając nosem po moim policzku, wywołując tym miliony dreszczy na moim ciele. Nagle poczułam jakby powietrze w pokoju kończyło się i zrobiło mi się strasznie gorąco. Nicholas przyciągnął mnie do siebie i złożył jeden, palący pocałunek na mojej szyi - odskoczyłam jak oparzona i uderzyłam plecami o drzwi. Oddychałam głęboko i szybko, nie mogąc uspokoić bijącego serca. Nikt nigdy nie całował mnie po szyi, więc pierwszy raz poczułam coś... takiego. Szybko zreflektowałam się i wróciłam w jego objęcia, zaplatając dłonie na jego szyi.
- Musisz  jutro jechać? - Zapytałam opierając twarz na jego ramieniu i spojrzałam na jego twarz. Zacisnął zęby i spuścił głowę po czym wypuścił powietrze ze świstem.
- Nie chcę, ale muszę. Joe... Joe się uspokoił, zmienił, więc wytwórnia chce wznowić trasę. Uwierz mi maluszku, że zostałbym tak długo jak tylko byś mnie chciała, ale...
- A gdybym chciała cię na zawsze? - Wpadłam mu w słowo i dopiero potem dotarło do mnie, co powiedziałam. Może to było zbyt zobowiązujące... ?
- Lepiej dla mnie. - Uśmiechnął się i pocałował mnie w czoło. Podobało mi się, więc cichutko zaśmiałam się wprost do jego ucha.
- Wiesz, że śmiejesz się jak czteroletnia dziewczynka? - Zapytał dotykając mojego policzka.
- Nie wiem. - Mruknęłam odwracając wzrok.
- Właśnie ci to uświadomiłem. - Zaśmiał się i złożył delikatny pocałunek na moich ustach.
- Mogę położyć się z tobą? - Zapytałam nieśmiało. Nie chciałam mu się narzucać, ale w tej chwili pragnęłam jego obecności.
- Chciałem ci to właśnie zaproponować. - Wziął mnie na ręce i położył delikatnie na łóżku, po czym położył się za mną i przytulił mnie do siebie. Zamknęłam oczy, kiedy do mojego ucha dotarł jego szept. Cichutko, tylko dla mnie śpiewał piosenkę z restauracji. Nie zdążyłam wysłuchać jej do końca, bo jego delikatna chrypka po prostu mnie uśpiła.

                Obudziłam się rano, wciąż tkwiąc w żelaznym uścisku mojego chłopaka. Hm, jak dobrze to brzmi.
                Obróciłam się do niego przodem i z uśmiechem odgarnęłam jeden niesforny loczek, który opadał na jego czoło. Mruknął coś i machnął ręką, na co roześmiałam się, jednak szybko zakryłam usta ręką, żeby go nie obudzić. Pocałowałam jego zaspane usta, czego na pewno nie poczuł i niechętnie odkryłam się i wstałam z  łóżka. Przeciągnęłam się i spojrzałam na zegarek - dziewiąta, czyli... zaspałam do szkoły. Mruknęłam kilka przekleństw pod nosem i przemknęłam przez korytarz do swojego pokoju. Wzięłam po drodze ubrania, szybki prysznic i ruszyłam w stronę szkoły, teraz nie mogłam jej zaniedbywać - to mój ostatni rok.
                Dotarłam do niej kilka minut po dzwonku i zgodnie z planem udałam się na lekcję polskiego, na moje szczęście nauczycielki akurat nie było w klasie, więc szybko zajęłam swoje miejsce i jak gdyby nigdy nic wyciągnęłam swoje zeszyty. Spojrzałam na Brendę, która niemrawo uśmiechnęła się do mnie, po czym odwróciła wzrok i wpatrywała się w okolicę za oknem. Wiem, że wyjazd chłopaków, konkretnie Kevina, bardzo ją przybił, tak jak i mnie, ale przynajmniej mamy jeszcze siebie.
                Chwilę później do klasy wróciła nauczycielka, która spojrzała na mnie i zmarszczyła brwi, na szczęście jednak nic nie powiedziała i zaczęła lekcję. Moją jedyną notatką dzisiaj było jego imię na całej stronie w zeszycie. W końcu odczułam, że dzisiaj odjedzie i pewnie przez długi czas się nie zobaczymy. Pierwsze łzy spłynęły po moich policzkach, która otarłam szybkim ruchem, nie chciałam, żeby ktokolwiek widział.

                Na stołówce usiadłam przy stoliku razem z Brendą i przez długi czas żadna z nas się nie odzywała. W końcu zebrałam się w sobie i złapałam ją za dłoń, chcąc dodać jej trochę otuchy, choć szczerze przyznam, że sama też tego potrzebowałam.
- Oni wrócą, Brenda. Nick mówił, że będą przyjeżdżać kiedy tylko nadarzy się jakiś wolny termin, Kevin na pewno z chęcią zabierze się z nimi. - Wychodziłam ze skóry, żeby choć odrobinę poprawić jej humor, w końcu jednak sama się poddałam, widząc że nie robi to na niej najmniejszego wrażenia. Rozstałyśmy się bez słowa i skierowałyśmy w dwie różne strony - ja na biologię, ona na francuski.

                W końcu wyszłam ze szkoły i szybkim krokiem skierowałam się do domu - chciałam być jak najszybciej przy Nicku. Na szczęście droga do domu zazwyczaj zajmuje mi kolo 10 minut co nie jest jeszcze tak wielką tragedią.           
                Weszłam do środka i zamknęłam za sobą drzwi, kiedy zorientowałam się, że jestem kompletnie sama.
- Wyjechali ? - Zapytałam samej siebie, a łzy zakręciły się w moich oczach. Biegałam między pokojami, aż w końcu wbiegłam po schodach i skierowałam się do jego pokoju, w którym na szczęście go zastałam. Wypuściłam ze świstem powietrze i przytuliłam się do niego, zanim jeszcze zdążył się ze mną przywitać.
- Co się stało? Dlaczego tak bije ci serduszko? - Przyglądał mi się z ciekawością.
- Bo myślałam, że wyjechałeś bez pożegnania. - Wytłumaczyłam, uświadamiając sobie jednocześnie swoją głupotę - przecież Nick mnie kocha, a jak się kogoś kocha - to nie wyjeżdża się bez pożegnania, prawda?
- Głuptasie, przecież bym ci tego nie zrobił! - Zaśmiał się i pocałował mnie w czubek nosa. - Przepraszam, ale muszę dokończyć się pakować.
                Położyłam się na boku w jego łóżku i obserwowałam każdy jego ruch. Widziałam najmniejszą zmarszczkę na jego czole i najmniejszy uśmiech wdzierający się na jego usta. Przejechałam ręką po pościeli i wyczułam pod nią jakiś przedmiot, zaciekawiona spojrzałam na to - hm, koszulka Nicholasa. Uśmiechnęłam się pod nosem i wsunęłam ją pod poduszkę - też chcę mieć coś co należy do gwiazdy; mojej gwiazdy.
- Skończyłem. - Westchnął i przeczesał dłonią loczki. - I została mi godzina. - Wyszeptał spoglądając na zegarek. Postanowiłam nie pokazywać mu, że to koniec świata, chciałam zachować to w sobie, niech on będzie szczęśliwy i spełnia marzenia. Przecież niedługo się spotkamy... ?

                - Jonas! - Krzyknęłam ze śmiechem, kiedy mój zamotany chłopak zaplątał się w torby i upadł na mnie całym swoim ciężarem.
- Co? To nie moja wina! - Przekręcił się na plecy i spojrzał na mnie. - Od kiedy mówisz do mnie po nazwisku?
- Przepraszam, jeśli cię...
- Nie, przestań. - Wpadł mi w słowo i ponownie przygniótł mnie swoim ciałem. - To seksowne. - Mruknął i wpił się w moje usta z zachłannością, za którą na pewno będę tęsknić.

                - Nick, zbieramy się! - Dotarł do nas krzyk z dołu. Niechętnie oderwałam się od Nicka, którego twarz niebezpiecznie spochmurniała.
- Zniosę bagaże. - Mruknął po czym wziął w obie dłonie walizki i zszedł na dół, po czym wrócił po jeszcze jedną torbę, a ostatnim razem wrócił już tylko po mnie. - Muszę iść.
- Wyjdę z tobą. - Uśmiechnęłam się niemrawo i wymaszerowałam z pokoju tuż za Nickiem. Jakimś cudem utrzymywałam jeszcze swoje nerwy na wodzy, ale czułam, że zaraz coś we mnie peknie.
                I pękło, kiedy przed domem zobaczyłam jak Brenda płacze na ramieniu Kevina, a Hilary, która wzięła się tu nie wiadomo skąd, wymieniała nieśmiałe uśmiechy z Josephem.
- Nick, nie mogę. - Wychrypiałam stając jak wryta na werandzie. Jonas zastąpił mi drogę i złapał moją twarz w swoje dłonie zmuszając mnie do spojrzenia w jego oczy.
- Dasz radę, śmieszko. - Mruknął muskając lekko moje usta.
- Nie dam. - Mruknęłam i rozpłakałam się. Nie chciałam kryć tego jak się teraz czuję. Byłam zraniona, on musi jechać, ja muszę zostać i czekać, czekać, czekać...
- Kocham cię, Miley. Obiecuję, że przyjadę jak tylko będę mógł, nawet na jeden dzień, na godzinę, nieważne na ile, chociażby żeby cię tylko zobaczyć. Chcę, żebyś wiedziała, że każda piosenka, jaką zaśpiewam, będzie tylko dla ciebie, bo mam cię w moim sercu i nie zostawię cię, nie zawiodę, wrócę jak tylko będzie czas. A teraz otrzyj łzy i uśmiechnij się dla mnie, bo nie prędko znów zobaczę jak się uśmiechasz. - Dotknął mojego policzka opuszkami palców i sam delikatnie się uśmiechnął.
- Też cię kocham, Nicky. - Wyznałam, zaglądając w jego czekoladowe oczy. - Będę na ciebie czekać, tylko wróć do mnie... I... I dbaj o siebie. - Poprosiłam i uśmiechnęłam się lekko. Objął mnie w pasie i przyciągnął do siebie, po czym pocałował tak, że aż zabrakło mi tchu. Kevin zawołał go i wiedziałam, że muszę się od niego oderwać, i zrobiłam to po długiej chwili ociągania się. Stanęłam obok dziewczyn i przytuliłam się do nich, po czym wszystkie pomachałyśmy chłopakom. W końcu odjechali, przejechali przez całą ulicę i zniknęli nam z oczu za rogiem.
- Wrócą, na pewno wrócą. - Odezwałam się po dłuższej chwili.
- Wiem. - Hilary potwierdziła moje słowa, a Brenda pokiwała lekko głową.
- No przecież nie zostawią nas na zawsze... Takie dziunie? - Zażartowała, na co wszystkie wybuchnełyśmy śmiechem. Nadzieja zawsze przychodzi ostatnia, w tym przypadku też tak było. 

***
Powoli do końca :)

11 komentarzy:

  1. Boskie :D Lekcja polskiego jest cudowna :) Mam nadzieję, że dobrze skończy się całe opowiadanie. A Hilary jest z Joe? Szczerze mówiąc nie lubię jak wszystkie trzy bohaterki się znają i przyjaźnią i spotykają się z braćmi. Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział zajebisty, już myślałam, że sie na niego nie doczekam, a tu proszę zrobiłaś mi prezent na urodziny :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Oh, jakie to wszystko romantyczne <3 Ciekawe jak rozwinie się akcja. I ta lekcja polskiego mi nie za bardzo pasuje do imion takich jak Joe, Miley, Nick, Hilary itp. ale... jest OK :d

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudowny skarbie:*. Czytałam i myślałam, bardzo mi się podoba, tylko to ostatnie zdanie jakieś :(. Czekam na NN*.*

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział. Wspaniale, że Miley jest szczęśliwa. Czekam na następny. Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  6. No to szkoda, że wyjechali :( Ale mam nadzieję, że wrócą. Nie no... muszą. Mam nadzieję, że jednak będzie szczęśliwe zakończenie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział jest cudowny, romantyczny. ;) Już nie mogę się doczekać kolejnego. <3 ~ Camille.

    OdpowiedzUsuń
  8. sory, że tu, ale na graficznym anonimki nie mogą pisać, a nie mam konta i tylko to mi zostało. więc...

    Hej, obserwuję Ciebie od dawna i pamiętam jeszcze stare czasy prostych i średnio pięknych nagłówków i to bardzo miłe patrzeć jak się rozwinęłaś(to samo mogę powiedzieć o Twoich opowiadania. I to dobrze! :), ale oglądając to zastanawiam się czy nie popadłaś przypadkiem w rutynę. Nie musisz odpisywać na ten komentarz, tylko zastanów się.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie sądzę tak. Grafikę wykonuje z pasją, a opowiadania pisze z przyjemnością i robię to kiedy chcę, nie ważne, że notki często pojawiają się z miesięczną przerwą :) Ja lubię to robić, więc nie wiem o co dokładnie ci chodzi i na czym opierasz swój komentarz :)

      Usuń
  9. Smutny rozdział, choć cieszę się, że nie było kolejnego załamania. Czas na silną Miley :D

    OdpowiedzUsuń
  10. szkoda mi Miley i Nicka! urocza z nich jest para. mam nadzieję, że nie rozdzieli ich odległość ani czas. świetny rozdział!

    OdpowiedzUsuń

Posty