Zastanawiałam
się, co tak właściwie mam zrobić. Jutro Nick wyjeżdża, do końca mojej szkoły
zostały zaledwie trzy tygodnie, potem bal, egzaminy... I co dalej? Powinnam iść
na studia, czy powinnam raczej zostać przy Nicku, choć nasz związek nie jest
jeszcze na tyle poważny? A może powinnam zacząć szukać sobie jakiejś pracy,
żebym mogła wyprowadzić się z domu, a najlepiej wyjechać gdzieś daleko? Na
przykład na drugi koniec świata... Sama już nie wiem czego chcę.
Westchnęłam
i usadowiłam się na parapecie w swoim pokoju. Wyjrzałam za okno i jak zwykle
spoglądałam na ciemną ulicę, na świecące latarnie i przylatujące do światła
owady. Oparłam głowę o zimną szybę i przymknęłam powieki, po czym przerzuciłam
wzrok na zegarek wskazujący na czwartą nad ranem. Nie mogłam zasnąć od powrotu
do domu. Nie miałam powodów do zmartwień, a jednak coś mnie dręczyło... Może
chodziło o jutrzejsze pożegnanie?
Wstałam
i na palcach podeszłam do drzwi, po czym uchyliłam je lekko i nie wiadomo w
jakim celu rozejrzałam się, czy nikogo nie ma. Wywróciłam oczami nad własną
głupotą i skierowałam się w stronę pokoju Nicholasa. Drzwi skrzypnęły cicho
kiedy je otwierałam, ale zamknęłam je równie szybko jak otworzyłam, więc hałas
nie mógł nikogo obudzić. Wśliznęłam się do pokoju i stanęłam wryta widząc jak
Nicholas wpatruje się we mnie szeroko otwartymi oczyma.
- E.. - Zmieszana zagryzłam wargę i uśmiechnęłam
się lekko. - Nie możesz spać? - Zagadnęłam głupio i zalałam się ciepłą falą
rumieńców.
- Tak. - Roześmiał się cichutko i wstał z łóżka.
Światło oświetliło jego nienaganną sylwetkę i umięśniony, wysportowany tors, w
który wgapiałam się dobrą minutę.
- Ja.. ten... też. - Wymamrotałam speszona, kiedy
natrafiłam na jego wzrok. Wtedy zdałam sobie sprawę, że stoję przed nim w
majtkach i bluzce na ramiączkach. Chciałam się cofnąć, ale złapał mnie za dłoń
i przyciągnął do siebie.
- Nie idź. - Poprosił przejeżdżając nosem po moim
policzku, wywołując tym miliony dreszczy na moim ciele. Nagle poczułam jakby
powietrze w pokoju kończyło się i zrobiło mi się strasznie gorąco. Nicholas
przyciągnął mnie do siebie i złożył jeden, palący pocałunek na mojej szyi -
odskoczyłam jak oparzona i uderzyłam plecami o drzwi. Oddychałam głęboko i
szybko, nie mogąc uspokoić bijącego serca. Nikt nigdy nie całował mnie po szyi,
więc pierwszy raz poczułam coś... takiego. Szybko zreflektowałam się i wróciłam
w jego objęcia, zaplatając dłonie na jego szyi.
- Musisz
jutro jechać? - Zapytałam opierając twarz na jego ramieniu i spojrzałam
na jego twarz. Zacisnął zęby i spuścił głowę po czym wypuścił powietrze ze
świstem.
- Nie chcę, ale muszę. Joe... Joe się uspokoił,
zmienił, więc wytwórnia chce wznowić trasę. Uwierz mi maluszku, że zostałbym
tak długo jak tylko byś mnie chciała, ale...
- A gdybym chciała cię na zawsze? - Wpadłam mu w
słowo i dopiero potem dotarło do mnie, co powiedziałam. Może to było zbyt
zobowiązujące... ?
- Lepiej dla mnie. - Uśmiechnął się i pocałował
mnie w czoło. Podobało mi się, więc cichutko zaśmiałam się wprost do jego ucha.
- Wiesz, że śmiejesz się jak czteroletnia
dziewczynka? - Zapytał dotykając mojego policzka.
- Nie wiem. - Mruknęłam odwracając wzrok.
- Właśnie ci to uświadomiłem. - Zaśmiał się i
złożył delikatny pocałunek na moich ustach.
- Mogę położyć się z tobą? - Zapytałam nieśmiało.
Nie chciałam mu się narzucać, ale w tej chwili pragnęłam jego obecności.
- Chciałem ci to właśnie zaproponować. - Wziął
mnie na ręce i położył delikatnie na łóżku, po czym położył się za mną i
przytulił mnie do siebie. Zamknęłam oczy, kiedy do mojego ucha dotarł jego
szept. Cichutko, tylko dla mnie śpiewał piosenkę z restauracji. Nie zdążyłam
wysłuchać jej do końca, bo jego delikatna chrypka po prostu mnie uśpiła.
Obudziłam
się rano, wciąż tkwiąc w żelaznym uścisku mojego chłopaka. Hm, jak dobrze to brzmi.
Obróciłam
się do niego przodem i z uśmiechem odgarnęłam jeden niesforny loczek, który
opadał na jego czoło. Mruknął coś i machnął ręką, na co roześmiałam się, jednak
szybko zakryłam usta ręką, żeby go nie obudzić. Pocałowałam jego zaspane usta,
czego na pewno nie poczuł i niechętnie odkryłam się i wstałam z łóżka. Przeciągnęłam się i spojrzałam na
zegarek - dziewiąta, czyli... zaspałam do szkoły. Mruknęłam kilka przekleństw
pod nosem i przemknęłam przez korytarz do swojego pokoju. Wzięłam po drodze ubrania,
szybki prysznic i ruszyłam w stronę szkoły, teraz nie mogłam jej zaniedbywać -
to mój ostatni rok.
Dotarłam
do niej kilka minut po dzwonku i zgodnie z planem udałam się na lekcję
polskiego, na moje szczęście nauczycielki akurat nie było w klasie, więc szybko
zajęłam swoje miejsce i jak gdyby nigdy nic wyciągnęłam swoje zeszyty.
Spojrzałam na Brendę, która niemrawo uśmiechnęła się do mnie, po czym odwróciła
wzrok i wpatrywała się w okolicę za oknem. Wiem, że wyjazd chłopaków,
konkretnie Kevina, bardzo ją przybił, tak jak i mnie, ale przynajmniej mamy
jeszcze siebie.
Chwilę
później do klasy wróciła nauczycielka, która spojrzała na mnie i zmarszczyła
brwi, na szczęście jednak nic nie powiedziała i zaczęła lekcję. Moją jedyną
notatką dzisiaj było jego imię na całej stronie w zeszycie. W końcu odczułam,
że dzisiaj odjedzie i pewnie przez długi czas się nie zobaczymy. Pierwsze łzy
spłynęły po moich policzkach, która otarłam szybkim ruchem, nie chciałam, żeby
ktokolwiek widział.
Na
stołówce usiadłam przy stoliku razem z Brendą i przez długi czas żadna z nas
się nie odzywała. W końcu zebrałam się w sobie i złapałam ją za dłoń, chcąc
dodać jej trochę otuchy, choć szczerze przyznam, że sama też tego
potrzebowałam.
- Oni wrócą, Brenda. Nick mówił, że będą
przyjeżdżać kiedy tylko nadarzy się jakiś wolny termin, Kevin na pewno z chęcią
zabierze się z nimi. - Wychodziłam ze skóry, żeby choć odrobinę poprawić jej
humor, w końcu jednak sama się poddałam, widząc że nie robi to na niej
najmniejszego wrażenia. Rozstałyśmy się bez słowa i skierowałyśmy w dwie różne
strony - ja na biologię, ona na francuski.
W
końcu wyszłam ze szkoły i szybkim krokiem skierowałam się do domu - chciałam
być jak najszybciej przy Nicku. Na szczęście droga do domu zazwyczaj zajmuje mi
kolo 10 minut co nie jest jeszcze tak wielką tragedią.
Weszłam
do środka i zamknęłam za sobą drzwi, kiedy zorientowałam się, że jestem
kompletnie sama.
- Wyjechali ? - Zapytałam samej siebie, a łzy
zakręciły się w moich oczach. Biegałam między pokojami, aż w końcu wbiegłam po
schodach i skierowałam się do jego pokoju, w którym na szczęście go zastałam.
Wypuściłam ze świstem powietrze i przytuliłam się do niego, zanim jeszcze
zdążył się ze mną przywitać.
- Co się stało? Dlaczego tak bije ci serduszko? -
Przyglądał mi się z ciekawością.
- Bo myślałam, że wyjechałeś bez pożegnania. -
Wytłumaczyłam, uświadamiając sobie jednocześnie swoją głupotę - przecież Nick
mnie kocha, a jak się kogoś kocha - to nie wyjeżdża się bez pożegnania, prawda?
- Głuptasie, przecież bym ci tego nie zrobił! -
Zaśmiał się i pocałował mnie w czubek nosa. - Przepraszam, ale muszę dokończyć
się pakować.
Położyłam
się na boku w jego łóżku i obserwowałam każdy jego ruch. Widziałam najmniejszą
zmarszczkę na jego czole i najmniejszy uśmiech wdzierający się na jego usta.
Przejechałam ręką po pościeli i wyczułam pod nią jakiś przedmiot, zaciekawiona
spojrzałam na to - hm, koszulka Nicholasa. Uśmiechnęłam się pod nosem i
wsunęłam ją pod poduszkę - też chcę mieć coś co należy do gwiazdy; mojej
gwiazdy.
- Skończyłem. - Westchnął i przeczesał dłonią
loczki. - I została mi godzina. - Wyszeptał spoglądając na zegarek.
Postanowiłam nie pokazywać mu, że to koniec świata, chciałam zachować to w
sobie, niech on będzie szczęśliwy i spełnia marzenia. Przecież niedługo się
spotkamy... ?
-
Jonas! - Krzyknęłam ze śmiechem, kiedy mój zamotany chłopak zaplątał się w
torby i upadł na mnie całym swoim ciężarem.
- Co? To nie moja wina! - Przekręcił się na plecy
i spojrzał na mnie. - Od kiedy mówisz do mnie po nazwisku?
- Przepraszam, jeśli cię...
- Nie, przestań. - Wpadł mi w słowo i ponownie
przygniótł mnie swoim ciałem. - To seksowne. - Mruknął i wpił się w moje usta z
zachłannością, za którą na pewno będę tęsknić.
-
Nick, zbieramy się! - Dotarł do nas krzyk z dołu. Niechętnie oderwałam się od
Nicka, którego twarz niebezpiecznie spochmurniała.
- Zniosę bagaże. - Mruknął po czym wziął w obie
dłonie walizki i zszedł na dół, po czym wrócił po jeszcze jedną torbę, a
ostatnim razem wrócił już tylko po mnie. - Muszę iść.
- Wyjdę z tobą. - Uśmiechnęłam się niemrawo i
wymaszerowałam z pokoju tuż za Nickiem. Jakimś cudem utrzymywałam jeszcze swoje
nerwy na wodzy, ale czułam, że zaraz coś we mnie peknie.
I
pękło, kiedy przed domem zobaczyłam jak Brenda płacze na ramieniu Kevina, a
Hilary, która wzięła się tu nie wiadomo skąd, wymieniała nieśmiałe uśmiechy z
Josephem.
- Nick, nie mogę. - Wychrypiałam stając jak wryta
na werandzie. Jonas zastąpił mi drogę i złapał moją twarz w swoje dłonie zmuszając
mnie do spojrzenia w jego oczy.
- Dasz radę, śmieszko. - Mruknął muskając lekko
moje usta.
- Nie dam. - Mruknęłam i rozpłakałam się. Nie
chciałam kryć tego jak się teraz czuję. Byłam zraniona, on musi jechać, ja
muszę zostać i czekać, czekać, czekać...
- Kocham cię, Miley. Obiecuję, że przyjadę jak
tylko będę mógł, nawet na jeden dzień, na godzinę, nieważne na ile, chociażby
żeby cię tylko zobaczyć. Chcę, żebyś wiedziała, że każda piosenka, jaką
zaśpiewam, będzie tylko dla ciebie, bo mam cię w moim sercu i nie zostawię cię,
nie zawiodę, wrócę jak tylko będzie czas. A teraz otrzyj łzy i uśmiechnij się
dla mnie, bo nie prędko znów zobaczę jak się uśmiechasz. - Dotknął mojego
policzka opuszkami palców i sam delikatnie się uśmiechnął.
- Też cię kocham, Nicky. - Wyznałam, zaglądając w
jego czekoladowe oczy. - Będę na ciebie czekać, tylko wróć do mnie... I... I
dbaj o siebie. - Poprosiłam i uśmiechnęłam się lekko. Objął mnie w pasie i
przyciągnął do siebie, po czym pocałował tak, że aż zabrakło mi tchu. Kevin
zawołał go i wiedziałam, że muszę się od niego oderwać, i zrobiłam to po
długiej chwili ociągania się. Stanęłam obok dziewczyn i przytuliłam się do
nich, po czym wszystkie pomachałyśmy chłopakom. W końcu odjechali, przejechali
przez całą ulicę i zniknęli nam z oczu za rogiem.
- Wrócą, na pewno wrócą. - Odezwałam się po
dłuższej chwili.
- Wiem. - Hilary potwierdziła moje słowa, a Brenda
pokiwała lekko głową.
- No przecież nie zostawią nas na zawsze... Takie
dziunie? - Zażartowała, na co wszystkie wybuchnełyśmy śmiechem. Nadzieja zawsze
przychodzi ostatnia, w tym przypadku też tak było.
***
Powoli do końca :)
Boskie :D Lekcja polskiego jest cudowna :) Mam nadzieję, że dobrze skończy się całe opowiadanie. A Hilary jest z Joe? Szczerze mówiąc nie lubię jak wszystkie trzy bohaterki się znają i przyjaźnią i spotykają się z braćmi. Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :)
OdpowiedzUsuńRozdział zajebisty, już myślałam, że sie na niego nie doczekam, a tu proszę zrobiłaś mi prezent na urodziny :D
OdpowiedzUsuńOh, jakie to wszystko romantyczne <3 Ciekawe jak rozwinie się akcja. I ta lekcja polskiego mi nie za bardzo pasuje do imion takich jak Joe, Miley, Nick, Hilary itp. ale... jest OK :d
OdpowiedzUsuńCudowny skarbie:*. Czytałam i myślałam, bardzo mi się podoba, tylko to ostatnie zdanie jakieś :(. Czekam na NN*.*
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. Wspaniale, że Miley jest szczęśliwa. Czekam na następny. Pozdrawiam <3
OdpowiedzUsuńNo to szkoda, że wyjechali :( Ale mam nadzieję, że wrócą. Nie no... muszą. Mam nadzieję, że jednak będzie szczęśliwe zakończenie :)
OdpowiedzUsuńRozdział jest cudowny, romantyczny. ;) Już nie mogę się doczekać kolejnego. <3 ~ Camille.
OdpowiedzUsuńsory, że tu, ale na graficznym anonimki nie mogą pisać, a nie mam konta i tylko to mi zostało. więc...
OdpowiedzUsuńHej, obserwuję Ciebie od dawna i pamiętam jeszcze stare czasy prostych i średnio pięknych nagłówków i to bardzo miłe patrzeć jak się rozwinęłaś(to samo mogę powiedzieć o Twoich opowiadania. I to dobrze! :), ale oglądając to zastanawiam się czy nie popadłaś przypadkiem w rutynę. Nie musisz odpisywać na ten komentarz, tylko zastanów się.
Nie sądzę tak. Grafikę wykonuje z pasją, a opowiadania pisze z przyjemnością i robię to kiedy chcę, nie ważne, że notki często pojawiają się z miesięczną przerwą :) Ja lubię to robić, więc nie wiem o co dokładnie ci chodzi i na czym opierasz swój komentarz :)
UsuńSmutny rozdział, choć cieszę się, że nie było kolejnego załamania. Czas na silną Miley :D
OdpowiedzUsuńszkoda mi Miley i Nicka! urocza z nich jest para. mam nadzieję, że nie rozdzieli ich odległość ani czas. świetny rozdział!
OdpowiedzUsuń